Odwiedzając ogród państwa Wernerów, willę Słoneczną oraz Ludwinówkę można było poczuć klimat przedwojennego letniska i przekonać się, że w ogrodach pełnych kwiatów i zabytkowych willach czas płynie wolniej.


Trudno sobie wyobrazić brwinowski Festiwal Otwarte Ogrody bez tradycyjnego koncertu w niedzielne południe w ogrodzie państwa Wernerów. Zabytkowa willa przy ul. Słonecznej, w której w czasie wojny ukrywany był preparat radowy, należy do rodziny Wernerów, z której wywodzą się m.in. nieżyjący już profesor fizyki i patron Biblioteki Publicznej w Brwinowie Wacław Werner oraz honorowi obywatele Brwinowa – Stanisław i Marta – zasłużeni dla miasta społecznicy. Ich córka Maria chętnie gości miłośników muzyki klasycznej i baletu. W tym roku motywem przewodnim było stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, stąd w repertuarze utwory polskich kompozytorów – m.in. Chopina, Szymanowskiego, Paderewskiego, Moniuszki, w wykonaniu pianisty Łukasza Nagórki, śpiewaczki Weroniki Wysińskiej oraz tancerek zespołu „Mazowsze” prezentujących klasyczny balet – Kamili Borowskiej i Magdaleny Zalipskiej. Goście zajęli miejsca na krzesłach ustawionych w ogrodzie, a dzieci siadały z przodu na trawie, by móc na żywo obcować z muzyką, uznawaną dziś wprawdzie za niszową i elitarną, lecz sądząc po liczbie gości ogrodu – cieszącą się podczas Otwartych Ogrodów dużą popularnością.


Swój prywatny ogród udostępnili podczas festiwalu właściciele willi Słonecznej, znajdującej się przy ul. Batorego. Seniorka rodu witała gości w otoczeniu kwiatów – przepięknie kwitnące kompozycje roślin, klomby i detale małej architektury robiły ogromne wrażenie na każdym, kto miał okazję je zobaczyć. Aż chciałoby się tutaj pozostać dłużej, odpoczywając w tym tajemniczym ogrodzie, pełnym urokliwych zakątków. Gospodarze zachęcali też do odwiedzenia domu – Grażyna Macander-Majkowska, która na co dzień wykłada konserwację zabytków na ASP w Warszawie, postanowiła w tym roku podzielić się swoją wiedzą na temat pasteli. Jest to mało znana technika malarska, kojarzona z XVIII-wiecznymi portretami i delikatnymi pejzażami. Prezentacja warsztatu pastelisty oraz obrazów z domowej kolekcji, zarówno kopii jak też starych prac po dokonanej renowacji, zmieniła wiele potocznych wyobrażeń na temat pasteli. Po pierwsze - nie są one wynalazkiem ostatnich kilkuset lat. W podobny sposób, przy użyciu węgla oraz gliny o różnych barwach tworzone były już prehistoryczne malowidła naścienne, np. w jaskini w Lascaux. Po drugie: pastele nie są łatwą techniką. Odpowiednie przygotowanie podłoża z pergaminu lub papieru pozwalało na uzyskanie odpowiedniego efektu. Pastele z powodzeniem stosowali malarze różnych epok, uzyskując nie tylko efekt delikatnych, przymglonych konturów, lecz też wyraziste barwy, głębokie cienie i nasycone kolory.


Gospodyni kolejnego festiwalowego ogrodu – Elżbieta Szlubowska – zaprosiła w niedzielę do Ludwinówki osoby chcące spróbować swoich sił w tworzeniu z gliny lub po prostu – zainteresowane rozmową i spotkaniem w zaciszu wokół ponad stuletniej willi. Ogród położony w sąsiedztwie ruchliwej drogi wojewódzkiej jest zielonym azylem, tajemniczym ogrodem przypominającym ten z powieści Frances Hodgson Burnett, którego istnienia nie domyślają się osoby przechodzące obok ulicą Biskupicką i Szkolną.

B2
B1
B3
L1
L2
L3
W1
W2
W3